Proza Lancali uderza od pierwszego zdania aż do samego końca. „Zakochaliśmy się w nadziei” to debiut mocny, chirurgicznie precyzyjny, a językowo rzadko spotykany wśród książek Young Adult. Znajdziemy w nim rzeczy wspólne nam wszystkim czytającym – szpital, chorobę i śmierć. Bestsellerowa powieść ma ludzką twarz pełną cierpienia, a kiedy na nią spojrzymy, możemy doznać otrząśnięcia z monotonii codzienności.
Lancali należy do pokolenia bardzo młodych twórczyń. Jako nastolatka napisała swoją debiutancką książkę „Zakochaliśmy się w nadziei”, a osobiste szpitalne doświadczenie najmocniej naznaczyło jej twórczość. Pod pseudonimem Lancali kryje swoje prawdziwe imię: Lou-Andrea Callewaert. Z pochodzenia jest Francuzką. Od najmłodszych lat żyła opowieściami, z których kiełkowały jej własne. Obecnie studiuje literaturę. Jej zainteresowania urosły w fenomenalną powieść niesioną TikTokiem całymi falami osób fanowskich. „Zakochaliśmy się w nadziei” jest poetyckim głosem wrażliwej nastoletniej autorki pełnej strachu, ale równocześnie światła. Zawarła tam swoje najintymniejsze doświadczenia dotyczące życia wobec choroby. Od pierwszego wydania w self publishingu wyprzedała tysiące egzemplarzy, a ludzie wylali hektolitry łez podczas lektury. Jest w tej powieści coś, co nie pozwala o sobie zapomnieć – ludzkie autentyczne emocje, życie, a wraz z nim równie ludzka śmierć (oswajana z każdą stroną).
„Zakochaliśmy się w nadziei” – uderzający debiut
Pomysł trochę wywrotowy, inny, ryzykowny można by rzec. Umieścić akcję powieści YA w szpitalu, a wszystkie postaci naznaczyć chorobami przewlekłymi. Wszystko doprawić na dodatek językiem dramatycznie poetyckim, nieznającym banału. „Zakochaliśmy się w nadziei” okazała się bestsellerowym debiutem, który nie tylko złapał wszystkich w sidła łez, ale zupełnie wytrącił z czytelniczych przyzwyczajeń. Ta książka opisuje codzienność kilku terminalnie chorych pacjentów. Młodych osób, zdawałoby się nieszczęśliwych, choć to zbyt proste określenie. W odróżnieniu od reszty ludzi uciekają od monotonii tego smutnego życia. Bohaterowie „Zakochaliśmy się w nadziei” są zbuntowani przeciwko wszystkiemu i wszystkim, by poczuć, że żyją. Sony, Neo, Coeur, Hikari, Sam – wyjątkowi młodzi. Ludzie o wielkim sercu, pasjach, zdolnościach i wielkich kłopotach, od których jedynie szalone wypady pozwalają odwrócić wzrok. Perypetie przyjaciół śledzimy, na zmianę popadając w szloch.
W obliczu beznadziei zakochaliśmy się w nadziei
Nie znajdziecie tam lekkiej historii, dramatycznych zwrotów akcji czy fantastycznych podróży. „Zakochaliśmy się w nadziei” melancholijnie prowadzi przez historie chorób i ludzkich dramatów. W powieści występują problemy nie tylko szpitalne, ale również rodzinne czy intymne. Warto pamiętać, że Lancali porusza między innymi wątki śmierci samobójczej, zaburzeń odżywiania albo znęcania. Dotyka narracją bardzo głęboko najgorszych przeżyć, ale mimo wszystko pośród tego oceanu smutku znajdujemy siłę, by go przepłynąć. „Zakochaliśmy się w nadziei” łączy też wątki miłości i śmierci i czyni to z szekspirowskim zacięciem. Z każdym rozdziałem Lancali przybliża historię kolejnej osoby ze szpitalnego gangu. Czujnym okiem narracji, równie nietypowej, przemyka korytarzami, czym łagodzi chorobową samotność. Każda postać walczy z własnymi słabościami, ale w grupie ta walka nie wydaje się taka straszna. Tym właśnie i nie tylko tym może być nadzieja skrzętnie ukryta między stronami.
Poetycki styl, cytatowość zdań
Język opowieści Lancali rani i uzdrawia na przemian. Wiele pojedynczych zdań „Zakochaliśmy się w nadziei” warto zakreślić, bo uderzają w samo sedno naszych doświadczeń, i to jak! Narracja jest niespieszna, autorka stopniowo dozuje nam wszystkie wątki, a zatrzymuje tam, gdzie należy zrobić oddech. Styl został idealnie dopasowany do trudnej tematyki. Nie ma nic ze sztampowości i wręcz idealnie współgra ze wszystkim: treścią, finałem, czy nawet okładką. Jeszcze długo po odłożeniu „Zakochaliśmy się w nadziei” brzmią w głowie ostre frazy – dzięki nim maksymalnie uważnie przeżywamy czytanie. Poetyckość debiutu Lancali to kopalnia cytatów, którymi możemy wspomóc się w różnych chwilach. Docenili je TikTokerzy, TikTokerki z całego, ich bowiem ta z samego początku ta historia urzekła na wskroś.
„Zakochaliśmy się w nadziei” – oczyszczenie z napięcia
Powieść Lancali fenomenalnie została przyjęta wśród czytających w Polsce, a wcześniej za granicą. Autorka nie spodziewała się aż takiego odzewu, a przelanie swoich najbardziej intymnych doświadczeń pozwoliło na otwarcie również czytających. Przeżywamy „Zakochaliśmy się w nadziei” całym sercem, kimkolwiek byśmy nie byli. Największą siłą tej książki jest to, co ona robi z człowiekiem podczas czytania i po skończeniu. Nikt nie przechodzi obojętnie obok tak mocnej prozy, w dodatku debiutanckiej. Wzbudza emocje, a z nimi też opinie pełne wzruszeń. Chociaż uderza trudną tematyką, właśnie osoby znające smutną szpitalną rzeczywistość mogą odnaleźć w „Zakochaliśmy się w nadziei” oczyszczenie z napięcia. Właśnie dlatego, że ta książka ma w sobie tyle smutku, pozwala na tak dogłębne przeorganizowanie umysłu. Stuprocentowo szczera daje nam trochę tej szczerości do rozmyślań.
Zakochajcie się!
Możecie pokochać „Zakochaliśmy się w nadziei” za wiele rzeczy: za poetyckość języka, za buntownicze postacie albo za wzruszający ton. Warto również znaleźć Lancali na TikToku, Instagramie czy YouTubie i dowiedzieć się więcej na temat jej życia. Tego, jak powstawała książka, ale też, dlaczego właściwie powstała – co jest nawet ważniejsze. Pracuje też nad kolejną powieścią, więc warto śledzić jej pisarską codzienność!