W związku z epidemią COVID-19 większość z nas zmuszona jest teraz przebywać w izolacji. Obowiązuje zakaz zgromadzeń, większość lokali jest zamknięta, nie mamy dostępu do kin, teatrów czy muzeów. Ponadto spora część osób od dłuższego już czasu zaczęła uczyć się lub pracować zdalnie. Stawia to jednak przed nami nowe wyzwania – jak zachować zdrowy tryb życia, odpoczywać, relaksować się i odgraniczyć życie zawodowe od prywatnego, kiedy jedyne co możemy (i powinniśmy robić) to siedzenie w domu.
Poniżej kilka porad od autora „Kronik Jaaru” oraz „Miasta snów” – Adama Fabera
Dużo ludzi zaczęło teraz pracować zdalnie, tak jak ja od dawna pracuję, i kiedy o tym myślę, przychodzi mi do głowy, że z tej sytuacji można sporo wynieść i to nie tylko w kwestii pracy.
Muszę się Wam przyznać, że moje życie zawodowe nieszczególnie się zmieniło. Udzielił mi się oczywiście niepokój związany z sytuacją, w której się wszyscy znaleźliśmy, jestem w stałym – wirtualnym – kontakcie ze znajomymi, więc wiem z ich opowieści, jak bardzo powszechna izolacja wpłynęła na ich pracę, ale sam, od kilku lat głównie pracując z domu, nie doświadczyłem większych zmian. Widzę za to, że mnóstwo z nas znalazło się w zupełnie nowej sytuacji i czasem ktoś pyta inne osoby, pracujące zdalnie już od jakiegoś czasu, jak godzą życie z pracą w domu, czy to wszystko nie zlewa się trochę w jedno?
W zasadzie ja sam nie zachowywałem balansu między pracą a życiem, bo – no wiecie – praca twórcza jest trochę inna. Nawet kiedy nie piszę książek, to jestem z moimi bohaterami i z fabułą. Ale jest też taka część pisarskiej pracy, która wymaga faktycznego siedzenia przed komputerem przez – jakoś, nawet jeśli nie zbyt sztywno – określony czas. I wydaje mi się, że wszyscy, którzy dopiero zaczęli pracować z domu, mogą się przekonać, że ma to spore korzyści.
Nie każdy ma taką możliwość – to jasne – ale tak naprawdę szkoda, bo wydaje mi się, że pracodawcy byliby zachwyceni efektami, zwłaszcza jeśli praca, którą się wykonuje, jest kreatywna. Od zawsze niby wszyscy wiemy, że ludzie dzielą się na „nocne marki” (ang. mówią nocne sowy i chyba to określenie bardziej mi się podoba 😊) i „ranne ptaszki”, ale kiedy przychodzi co do czego, to i tak każą wszystkim pracownikom przychodzić na określoną godzinę i do określonej godziny pracować. Pewnie, że często nie da się inaczej, tyle że byłoby znaczenie wygodniej, gdyby wprowadzono bardziej elastyczny styl pracy wszędzie, gdzie to możliwe. Bo po prostu kiedy pracuje się w momencie, gdy ma się na to największą ochotę, pracuje się też najefektywniej.
W pracy zdalnej po pewnym czasie człowiek uczy się, kiedy najlepiej mu pracować, a dzięki temu w tych porach może zrobić o wiele więcej, niż gdyby musiał od rana siedzieć przy komputerze z podkrążonymi oczami. Gdybym musiał zaczynać pisanie codziennie o określonej porze, pewnie w końcu dotarłbym do momentu, w którym słowa zwyczajnie by mi się nie układały i jedno zdanie zajęłoby mi pół godziny. Przede wszystkim jest tak dlatego, że musimy się wszyscy jakoś doładować. I wiecie, wydaje mi się, że dobry, głęboki odpoczynek to nie jest coś, co trzeba oddzielać od pracy, ale raczej uważać za jej część. W zasadzie taka praca z domu uczy podchodzenia do samego siebie jako całości, a nie dzielenia życia na kawałki.
Wykonujemy różne prace, więc to nie będzie punkt dla każdego, ale myślę, że jeśli praca ma charakter kreatywny, to nie ma sensu za bardzo wytyczać sobie granicy między nią a życiem. Wiadomo – nie jest dobrze, kiedy praca całkiem nas pochłania, ale warto mieć na uwadze to, że kreatywne myśli mogą się pojawić już po pracy, kiedy człowiek się tego nie spodziewa, więc dobrze być na nie otwartym, nawet podczas odpoczynku.
Wydaje mi się, że kiedy to tylko możliwe, warto odchodzić od komputera, o ile tylko nie musimy wykonywać pracy np. od 8 do 16. Zauważyłem, że im częstsze robię sobie przerwy, tym lepiej mogę się naładować, ale wiem, że nie dla każdego to tak działa. Są osoby, które całkowicie pochłania praca, a potem biorą głęboki oddech, zamykają komputer i dają sobie spokój. No właśnie, oddech się przydaje.
Niestety obecna sytuacja niekorzystnie działa zwłaszcza na ekstrawertyków, którzy potrzebują fizycznego kontaktu z przyjaciółmi. Nawet ja, raczej introwertyczny, tęsknię za spotkaniami, wspólnym oglądaniem filmów, piciem kawy na mieście (i jedzeniem serników, koniecznie z mascarpone) w dobrym towarzystwie. Na szczęście ciągle możemy wychodzić na spacery z psem, możemy pobiegać, wyjść do ogrodu czy do lasu. Na większość ludzi bliskość z Naturą ma szalenie pozytywny wpływ. Istnieje nawet słowo określające tę bliskość – eutierria, z greckiego „dobra ziemia”. Bo nawet jeśli mniej czasu spędzamy z innymi ludźmi, możemy znaleźć towarzystwo w Naturze.
Wszyscy przeżywamy obecną sytuację, niektórzy znacznie bardziej, zwłaszcza osoby, które nie mogą zrezygnować z pracy z ludźmi i te, które obawiają się utraty pracy. Jeśli możemy z tego wszystkiego wyciągnąć pozytywy, to takie, że być może wirus i izolacja przewartościują nasze podejście do życia, do pracy, do innych. To może brzmieć teraz górnolotnie, ale prawda jest taka, że zmiany się przyspieszą, bo jesteśmy do nich zmuszeni. Na szczęście zawsze możemy jakoś nimi pokierować. Pozytywne nastawienie pomoże też w pracy i kto wie, czy wiele firm nie wpadnie na rozwiązania, które będą lepsze i dla biznesu i dla pracowników.
Wreszcie mamy też więcej czasu, żeby poczytać, obejrzeć filmy, wrócić do albumów może już dawno ściągniętych na Spotify, ale jakoś nigdy nie mieliśmy okazji, żeby faktycznie położyć się i ich posłuchać, albo słuchać i tańczyć. To też jest sposób, żeby poznawać lepiej innych i samych siebie. Warto w tym wszystkim pomyśleć też o pomocy dla tych, którzy są najbardziej poszkodowani: może przydałoby się wsparcie dla akcji charytatywnej, zrobienie zakupów dla chorej czy starszej osoby? To wszystko ma teraz ogromne znaczenie i też pokaże, czy wyjdziemy z tego kryzysu silniejsi.
Wszyscy mamy trochę inną sytuację i jesteśmy różni, więc część osób może myśleć podobnie, a inni mogą mieć własne pomysły. Na pewno jest to też czas, żeby się nimi dzielić 😊 Może myślę czasem dość idealistycznie, ale jestem pisarzem fantasy i lubię baśnie, więc mogę – wszyscy możemy! Dlatego myślę, że kiedy sytuacja już się ustabilizuje, będziemy już mieć mnóstwo pomysłów na to, jak lepiej żyć i pracować.