Drugi tom cyklu Krąg nieskończoności przenosi nas ponownie do świata fantasy Adama Silvery pełnego feniksów, widm, magicznych mocy i… mediów społecznościowych. Emil znany jest już jako tytułowy „syn nieskończoności” z pierwszego tomu. Zatem czy „pogromcy” z tytułu kontynuacji tym razem możemy szukać w jego bracie, Brightonie?
Pogromca nieskończoności to drugi tom cyklu Krąg nieskończoności Adama Silvery. Jest jednocześnie kontynuacją wydarzeń z pierwszego tomu fantasy, Syna nieskończoności. Jeśli w pierwszej części ktoś mógł odczuwać dyskomfort związany z dynamiką wydarzeń i całym magicznym uniwersum Silvery, w drugim powinien być usatysfakcjonowany. Autor rozpoczął Pogromcę nieskończoności dokładnie tam, gdzie zakończył poprzednią część cliffhangerem. Nie mamy więc żadnego przeskoku czasowego i konfrontujemy się z faktem, że Brighton wypił Krew Pogromcy – eliksir, który albo zabije, albo przyda magicznych zdolności.
Drugi tom jest wypełniony ciągłą walką – zarówno z czasem, jak i z groźnymi przeciwnikami. Pojawia się także walka o prawa w świecie nieprzyjaznym niebiańskim, o sprawiedliwość. Jednocześnie w swojej kolejnej powieści fantasy Adam Silvera pogłębia historie bohaterów i w ogóle całych frakcji. Otrzymujemy wgląd w różne motywacje protagonistów i antagonistów. Trzeba przyznać, że autor autentycznie oddał influencerskie zapędy Brightona. Poza całą otoczką magicznego fejmu, jaki pojawia się w książce, widzimy w Pogromcy, jak można wykorzystać social media w tej wręcz partyzanckiej walce do uratowania prawdy.
Emil i Brighton – ogień i woda
Wyjaśnia się też wiele w relacji Emila i Brightona. Obaj stają twarzą w twarz ze swoimi własnymi lękami, słabościami i pragnieniami. Można odnieść wrażenie, że w tym tomie autor jeszcze bardziej skupił się na pogłębieniu różnic między nimi. W niektórych momentach dramatyczne napięcie sięga zenitu. Chwile spokoju i refleksji przeplatają się z akcją pełną wciągających walk w stylu fantasy.
Zwrotem staje się moment, kiedy Brighton uzyskuje kilka mocy naraz, dzięki eliksirowi, który wypił. Wyeksponowanie żądzy sławy czy potęgi versus lojalności i moralności to zadanie domowe, które Adam Silvera w drugim tomie odrobił. Odkąd Emil i Brighton obaj mają moce, napięcie między nimi jeszcze bardziej wzrasta. Ich oczekiwania względem siebie wpadają w coraz większy kontrast. Autor sprytnie żongluje moralnością i stawia czytelnika w wielu sytuacjach, gdzie trzeba wybrać jakąś drogę. Dzięki temu powieść, jak i cały cykl fantasy Adama Silvery, daje nie tylko pasjonującą rozrywkę pełną magii. Stawia też przed czytającymi ciekawe dylematy.
Queer fantasy
Swego rodzaju znakiem rozpoznawczym Adama Silvery, a jednocześnie rzeczą, która mu świetnie wychodzi, jest reprezentacja LGBT+ w jego książkach. W kontynuacji cyklu fantasy poza elementami obowiązkowymi w tym gatunku (feniksy, magia, widma, eliksiry itd.) znalazło się miejsce na spory aspekt gejowski z głównym bohaterem, Emilem, w roli głównej. Kontynuowany zostaje jego wątek uczuć do Nessa. Bohaterowie mają w pamięci dramatyczne wydarzenia z poprzedniego tomu, a Pogromca nieskończoności wynosi ich relację na inny pułap. Szczególnie intensywnie dzieje się, gdy pojawia się pewien przystojny Rycerz Auroli, Wyatt, zauroczony Emilem. Jak się okazuje, ze wzajemnością. Sytuacja miłosnego trójkąta dodaje do akcji barwności. Jednocześnie autor pokazuje w książce poważne rozterki sercowe, jakie mogą dotyczyć wielu z nas. Istotne jest, że Silvera nie czyni z tego jedynie mało znaczącego wątku queerowego wobec wielostronicowej powieści fantasy. Poprzez Emila obrazuje całą gamę uczuć chłopaka, geja, który w tej magicznej wojnie chce też normalnie żyć i mieć kogoś u swojego boku.
Działanie Adama Silvery w tym queer fantasy stanowi również istotną cegiełkę dla reprezentacji osób nieheteronormatywnych w kulturze. Wreszcie tym osobom oddaje się głos, chce się wysłuchać, co czują i jak się czują. Dawniej mogły występować małe, do tego stereotypowe, gejowskie akcenty, chociażby w filmach. Obecnie, jak widać w fantasy Adama Silvery, główny bohater może być potężny, kluczowy dla fabuły i homoseksualny zarazem. Ostatnie lata literatury i kina czy świata seriali przynoszą coraz więcej takich postaci, znanych i lubianych.
Nie sposób wymienić wszystkich queerowych postaci z dzieł popkultury. Warto przywołać chociaż kilka, zwłaszcza tych z fantastycznych filmów czy seriali. W uniwersum Marvela mamy biseksualnego Lokiego, który jest też genderfluid, Walkirię czy panseksualnego Deadpoola. Serial o nastoletniej wiedźmie Sabrinie obfituje w queerowe motywy. W Stranger Things z kolei mamy wątek zarówno lesbijski, jak i gejowski. Można mnożyć przykłady, co pokazuje, jak istotne oraz liczne są te historie.
Antagoniści są absolutnie źli – to dobrze
Co się tyczy antagonistów Pogromcy nieskończoności, ale i całej serii, bo mowa o kontynuacji zmagań rozpoczętych w pierwszym tomie, autor połączył magicznych złoczyńców rodem z fantasy i obłudnych polityków, takich z życia wziętych. Wyszło z tego połączenie dające mnóstwo akcji i knowań, w dodatku znacznie pogłębionych w tym tomie. Już nie działa w pojedynkę tylko Luna czy senator Iron, ale teraz zawiązują się pewne sojusze mogące sporo namieszać.
Mówi się, że antagonista jest dobrze napisany wtedy, kiedy wkurzamy się, ilekroć krzyżuje plany wszystkim innym i ma w zanadrzu nieustannie jakieś sztuczki. Pogromca nieskończoności właśnie takie postacie zawiera. Walka nie tylko z pojedynczymi osobami, ale w ogóle z całym obłudnym systemem, jest główną osią losów wszystkich bohaterów. A jest to walka nierówna i pełna pułapek, że aż wielokrotnie chce się krzyczeć. Pomijając kwestie gatunkowe fantasy, których nie brakuje, polityka nierówności i nietolerancji jest czymś, co możemy doskonale odczuć nie tylko podczas lektury, ale też poza nią – w codziennych realiach. Ciekawe, czy Silvera miał to na celu, zważywszy, że umieścił tam już choćby queerowe postaci.
Akcja, rozrywka i… poważna rozkmina
Drugi tom serii o braciach Emilu i Brightonie może być dowodem na to, że można łączyć wiele pozornie sprzecznych elementów. Mamy tutaj przecież urban i fantasy; tematykę queer i magiczną; rozrywkę przygodową połączoną z politycznymi przeciwnikami. Do tego Adam Silvera robi to wszystko niejako po raz pierwszy, choć Pogromca nieskończoności to jego drugie dziecko fantasy. Nie umyka jednak fakt, że autor uczy się szybko, jak przyciągnąć, zauroczyć i wkurzyć czytających, co wiele postaci drugiego tomu potwierdza.
Poza pasjonującymi przygodami magicznymi, walką o lepsze życie i równość, czy niesnaskami rodzinnymi, chyba najbardziej zmyślnym tematem i siłą Pogromcy nieskończoności jest dylemat. Dylemat związany z różnicą między dobrem a złem. Możemy w powieści przybrać wiele punktów widzenia na to, co nazywamy morderstwem czy potęgą. Nikt jednak nie daje jednoznacznej odpowiedzi na ich moralność. Są one kwestią zajmującego relatywizmu i fajnie, że rozrywka fantasy ma w sobie dylematy do rozgryzienia samemu – już po skończeniu lektury.